piątek, 6 czerwca 2014

07. Przytul swoje wewnętrzne dziecko

Uwaga: post, który czytasz nie ma na celu umniejszania roli pozytywnego myślenia.

Przychodzi w życiu taki moment, w którym zastanawiasz się kim jesteś. Jakie czynniki wpłynęły na Twój charakter, dlaczego wciąż przyciągasz do swojego życia pewne sytuacje, z których zdaje się nie ma wyjścia. Ciągle towarzyszy Ci poczucie, że nie potrafisz od czegoś uciec, że coś w środku krzyczy i nie wiesz, jak znaleźć ujście tej emocji. Każdy ma takie chwile, bez wyjątku.

Podkreślając rolę pozytywnego myślenia i mocy, dzięki której tworzysz własną rzeczywistość ominęłam bardzo istotną rzecz. Owszem, posiadasz nieograniczoną zdolność kreowania i przyciągania do swojego życia sytuacji, które pragniesz aby się pojawiły, lecz w morzu tych sytuacji zawsze znajdą się i takie, których świadomie nie manifestowałeś, przysłowiowe kłody pod nogi. Jednym ze sposobów poradzenia sobie z tym jest totalna akceptacja, że takie właśnie jest życie. Pojawiają się w nim momenty szczęścia, upragnione sytuacje i możliwości, ale pojawiają się również doświadczenia, które skutecznie wytrącają Cię ze stanu błogości. Równowaga istnieje w przyrodzie, więc zapewne takie jest prawo wszechświata by istniała ona również w naszych ludzkich żywotach. Jeśli to akceptujesz to brawa dla Ciebie i możesz już przestać czytać dalej, pod warunkiem, że naprawdę w stu procentach jest Ci z tym dobrze. Mnie nie jest, bo taka akceptacja jest tylko powierzchowna. Świadome kroczenie przez życie jest bardzo istotne i nie mam zamiaru umniejszać jego wagi, jednak to, co otacza Cię na co dzień to w głównej mierze odbicie Twojej podświadomości, a do tego rejonu egzystencji dostęp nie jest już taki łatwy. 

Pokochaj wroga.

Nie ma gorszej krzywdy, jaką możesz sam sobie wyrządzić gdy uparcie powtarzasz, że wszystko jest w porządku i z każdym kolejnym zdaniem i myślą zabijasz w sobie poczucie, że tak naprawdę wcale tak nie jest.  Zawsze znajdzie się jakaś mała iskra, myśl, czy emocja, która zostaje w ten sposób stłumiona. Twoim najgorszym wrogiem nie jest świat, który Cię otacza, nie są ludzie, których spotykasz na swojej drodze, nie są sytuacje, z którymi borykasz się każdego dnia. Twoim najgorszym wrogiem jesteś Ty sam, jest Twoja podświadomość i wszystkie stłumione emocje, które siedzą w Tobie od momentu przyjścia na ten świat. Słowo „wróg” ma tutaj wymiar symboliczny, bo cała tajemnica tkwi w tym, aby bezwarunkowo pokochać każdy aspekt samego siebie.

Początek wszechrzeczy.

Zacznijmy od początku. Na początku był Chaos, z którego wyłoniło się Coś, źródło wszechrzeczy, Alfa i Omega istnienia. Źródło to nazwa umowna, ale powszechnie używana w kręgach duchowych, więc i ja się jej trzymam.  Świadomość, która zapragnęła ekspansji, rozwoju, poznania siebie najgłębiej i najbardziej jak to możliwe. Źródło ZAWSZE dąży do ekspansji, do totalnego i najbardziej możliwego poznania samego siebie. Aby to osiągnąć, Źródło dzieli się na pomniejsze świadomości, każda świadomość dostaje możliwość przeżycia egzystencji, którą sama sobie wybiera w celu najdokładniejszego samorozwoju. Jedną z takich możliwości jest życie na Ziemi, w świecie trójwymiarowym. Dodam tylko, że tych możliwości jest nieskończenie wiele, ale nie ma potrzeby zaprzątać sobie tym głowy, gdyż nasze trójwymiarowe umysły i tak nie są w stanie tego pojąć. A więc jesteś niczym innym jak samostanowiącą się świadomością, która jest jednocześnie częścią Źródła, która NIGDY się nie skończy ani nie zatraci a będąc jego częścią jest też samym Źródłem. Stworzony zostałeś na obraz i podobieństwo Źródła/Boga. Naszym zadaniem jest poznanie ludzkiej egzystencji do cna, to jest nasz cel, to jest sens życia,  którego szukają ludzie od początku istnienia. Wiedząc, że sami kreujemy ten świat, swoją rzeczywistość, sami jesteśmy odpowiedzialni za wszystko, co nas spotyka w życiu jesteśmy już jedną nogą bliżej Źródła/Boga. Jedyne, na czym musimy się skupić to totalna i bezwarunkowa miłość do samych siebie i wzięcie odpowiedzialności za WSZYSTKO co stało się w naszym życiu.
Jesteśmy niczym świadome ryby w stawie życia. Każda ryba chce przepłynąć staw wzdłuż i wszerz, poznać każdy jego zakamarek, jednak nie każda ryba jest tego w pełni świadoma.  Tak długo będziemy się rodzić i umierać jako ludzie aż wyciśniemy maksymalnie wszystko z tej egzystencji. Wtedy możemy wrócić do domu. 


Bądź oświecony.

Jeśli znasz moc pozytywnego myślenia, bezwarunkowej miłości i kreacji to masz asa w rękawie. Jednak to nie wszystko. Niezależnie od tego, co już potrafisz, jak dobrze idzie Ci kreowanie własnego życia wcześniej czy później przyjdzie taki moment, który uświadomi Ci, że i tak nie jesteś szczęśliwy, że zawsze będzie coś, do czego będziesz dążył, że ta gonitwa nie ma mety. Poczujesz się z tym źle, bo naturalnym stanem każdej duszy jest czysta i bezwarunkowa miłość i akceptacja. Wydawałoby się, że ludzkie życie zawsze będzie pod górkę. Mam jednak dobrą wiadomość J Cały rozwój duchowy i praca nad sobą dąży do jednej rzeczy – do oświecenia. Człowiek oświecony to ktoś, kto bezwarunkowo kocha siebie, akceptuje każdy aspekt swojego życia, nie tłumi emocji i potrafi zintegrować się z tymi emocjami, które stłumił do tej pory w całym swoim życiu. Jest pełny, kompletny, jest spokojem i w nim żyje, nie boi się śmierci, nie boi się życia, jest Źródłem w ciele człowieka. Do tego dążymy wszyscy, tylko nie wszyscy jesteśmy tego świadomi, to nic nie szkodzi, bo każdy sam musi do tego dojść. Jak to zrobić? Pokochać siebie, poznać najgłębsze zakamarki własnej duszy. Zaakceptować każdą stłumioną emocję, świadomie ją przeżywać tak długo, aż zintegruje się w stu procentach. Praca nad sobą to klucz, klucz do oświecenia.

Tłumione emocje.

No dobrze. Padły kluczowe słowa – integracja stłumionych emocji. Co to tak naprawdę oznacza? Posłużymy się przykładem Pana X. Pan X w obecnej chwili jest sumą swoich doświadczeń, przeżyć, emocji i myśli. To wszystko składa się na to, jakim jest człowiekiem. Załóżmy, że Pan X wychował się w pełnej rodzinie, miał mamę i tatę, jednak mama była bardzo pochłonięta swoją pracą zawodową, bardzo często nie było jej w domu a nawet jeśli była, to poświęcała mu ograniczoną ilość czasu. Bardzo kochała swojego syna, nie wiedziała, że robi coś źle, próbowała pogodzić wychowywanie go z karierą, dawała mu bardzo dużo miłości jednak czasu spędzanego wspólnie było wciąż niewiele. Dorosły Pan X rozumie to doskonale, docenia starania swojej matki i podziwia ją, że dawała radę bo robiła to dla dobra całej rodziny. Jednak mały Pan X nie miał tej perspektywy. Dla niego jako dziecka istniała tylko jako mama, nie jako kobieta próbująca utrzymać rodzinę. Pragnął od niej bezwarunkowego zrozumienia, oddania i miłości. Nie zawsze otrzymywał jej tyle, ile oczekiwał jako dziecko, tata tłumaczył mu, że mama stara się dla nich zarabiać pieniądze, aby na nic nie brakowało, jednak z perspektywy dziecka nie było to rozumiane. Nie narzekał więc, bo widocznie tak miało być a wszelkie pragnienia związane z mamą, która była nieobecna, zatrzymywał dla siebie. Jako dorosły człowiek Pan X to rozumie, jako dziecko nie miał obowiązku ani możliwości na totalne zrozumienie takiego postępowania więc stłumił te złe emocje. Obecnie Pan X ma świetną pracę, dobrze prosperującą ścieżkę kariery, własne mieszkanie i samochód, cieszy się dobrym zdrowiem, jednak w jednym aspekcie jego życia nie odnosi sukcesów, jest to miłość. Nie wychodzi mu z kobietami, bo z każdą, z którą próbował zbudować głębszą relację miał podobny dylemat. Starał się dawać z siebie wszystko, starać się dla nich jak najbardziej potrafił jednak nie otrzymywał tego w zamian, owszem, niektóre z tych kobiet go kochały jednak jemu ciągle było za mało, pragnął stuprocentowej uwagi a żadna z nich nie potrafiła mu tego dać. Pan X nawet nie pomyślał, że ma to związek z tłumionymi emocjami z dzieciństwa, kiedy to nie otrzymywał tej stuprocentowej uwagi od swojej mamy, najważniejszej i jedynej na ten moment kobiety w jego życiu, którą kochał bezwarunkowo. Jest to jedyna przyc zyna jego miłosnych niepowodzeń, bo stłumione emocje nigdy nie zostały zintegrowane z jego świadomością, są wciąż stłumione i kłębią się w jego podświadomości.

Drzewo podświadomości.

Podczas gdy tłumisz emocję, złą i niechcianą, zwłaszcza jako niezwykle chłonne i wrażliwe dziecko, tworzysz dla niej świetny grunt. Jest ona niczym korzeń, na bazie którego wyrastają gałęzie. Każda z tych gałęzi to dokładne i lustrzane odzwierciedlenie Twojej rzeczywistości, tej w której teraz żyjesz (sam kreujesz swoją rzeczywistość, pamiętasz?).  Twoja świadomość ciągle się rozwija, zawsze się poszerza, w każdym momencie, na podstawie myśli, uczuć, zdarzeń, emocji, percepcji. Gałęzie, które tworzysz w każdej sekundzie są jak fraktal, o którym pisałam wcześniej. Wszystko ma ze sobą powiązanie a to, co Cię otacza to lustro Twojej podświadomości, dokładne odbicie każdej myśli i emocji. W momencie, w którym zauważasz, że jakaś niechciana i stłumiona emocja z przeszłości może mieć (i zapewne ma) wpływ na Twoją obecną rzeczywistość, dostrzegasz korzeń. Traktowanie gałęzi jako przyczyn problemów i niepowodzeń nie zda egzaminu, bo prawdziwym problemem jest właśnie korzeń. Eliminując go, a właściwie integrując się z nim i akceptując go w stu procentach, automatycznie eliminujesz też gałęzie.

Przytul swoje wewnętrzne dziecko.

Mając tą wiedzę możesz zmienić swoje życie. Jak tego dokonać? Jak zintegrować się ze stłumionymi emocjami? Jak je rozpoznać? Zacznij od tych, które jesteś w stanie na pewno zidentyfikować . Uwierz mi na słowo, że jak tylko zaczniesz pracę nad swoimi emocjami zaczniesz przypominać sobie sytuacje z przeszłości, o których tak usilnie chciałeś zapomnieć, że praktycznie Ci się to udało. One wciąż są w Tobie i wystarczy intencja, a wrócą jak bumerang. To jest bardzo trudne, spotkać ponownie swoje najgorsze lęki, ale tylko w ten sposób jesteś w stanie je oswoić i upewnić się, że już nigdy do Ciebie nie wrócą i nie wpłyną na Twoje obecne życie. Posłużmy się naszym przykładem, Panem X. Załóżmy, że zidentyfikował on problem, odkrył stłumioną emocję. Pamięta dokładnie sytuację, w której jako mały chłopiec chciał pochwalić się mamie swoją najwspanialszą budowlą z klocków, jaką kiedykolwiek udało mu się zbudować a mama powiedziała: „nie teraz kochanie”. Poczuł się odrzucony. Zrobiło mu się bardzo smutno, wrócił do swojego pokoju, rozpłakał się i zburzył zamek z klocków, wyładował na nim złą energię a uczucie niezrozumienia i odrzucenia ukrył głęboko w sobie. Pan X może zintegrować tę emocję ze swoją świadomością wracając w myślach do tej chwili. Siada więc, relaksuje się i przypomina sobie to wydarzenie, znów czuje złość i niezrozumienie. Widzi siebie, jako małego chłopca, który siedzi nad zburzonym zamkiem i płacze. Podchodzi do niego, przytula go i mówi mu: „w porządku, to zupełnie zrozumiałe, że tak się czujesz. Masz pełne prawo tak się czuć, możesz czuć tą złą emocję, pozwalam Ci”. Może będzie musiał powtórzyć tą wizualizację kilka razy, może będzie musiał zmienić jej przebieg na nieco inny (na przykład wyobrażać sobie, że jest w tym momencie obecny jako dorosły mężczyzna i mówi swojej mamie, że to nie w porządku, że nie może odrzucać swojego syna i wyobraża sobie jak mama ogląda zamek i chwali go a on, jako mały chłopiec, jest przeszczęśliwy i dumny z siebie) jednak za którymś razem poczuje, jak tej złości już nie ma, jak frustracja i odrzucenie mijają. Jeśli poczuje w swoim fizycznym ciele pewne doznania, takie jak mrowienie w kończynach, rozchodzenie się energii, delikatne odczucia fizyczne, to znaczy, że emocja się zintegrowała.



Pracuj nad sobą.

Warto.

LOVE <3

piątek, 9 maja 2014

06. Sygnały przebudzenia

Witaj :)
Często w moim blogu pojawia się zwrot "przebudzenie duchowe". Dzisiaj chciałabym przedstawić Ci co tak na prawdę mam przez to na myśli oraz w jaki sposób można łatwo rozpoznać, że jesteś bliżej Źródła niż kiedykolwiek wcześniej.

Moim zdaniem fraza "duchowe przebudzenie" jest oklepana. Kojarzy się z jakimś rodzajem oświecenia, wyższego stanu, bycia ponad rzeczywistość a to nic bardziej mylnego. Jest to po prostu określenie na proces, jaki następuje wtedy gdy żyjesz pełnią życia, czerpiesz z niego radość i wierzysz w swoją moc kreowania rzeczywistości. Najważniejszym aspektem jest zwyczajna niezmącona radość. Kiedy cieszysz się na 100% jesteś prawdopodobnie najbliżej Źrodła i przez te kilka minut czystej radości jesteś całkowicie przebudzonym człowiekiem :)

Nasz świat składa się z energii, czystej energii. To tak, jakbyśmy nieustannie pływali w oceanie energii i tylko od nas zależy którą drogą popłyniemy. A wybór tej drogi zależy od naszych myśli i emocji. Będąc możliwie najbardziej radosnym i wolnym od trosk człowiekiem przyciągniemy do siebie tylko czystą, piękną pozytywną energię a co za tym idzie całe nasze życie będzie nam serwowało przyjemne doświadczenia każdego dnia. Brzmi to trochę jak bajka i zdaję sobie z tego sprawę, bo przecież różne sytuacje w życiu się zdarzają i czasami po prostu ciężko się uśmiechnąć gdy spotykają nas niepowodzenia. Cała tajemnica polega na tym, by z niepowodzeń umiejętnie się podnieść i wyciągać wnioski, które mogą nas jedynie wzbogacać i uczyć, są one jak lekcja. Przypomnij sobie film z udziałem RJ'a parę postów niżej. Człowiek jest niepełnosprawny całe swoje życie a potrafi być szczęśliwy i emanować radością o wiele bardziej niż niejeden pełnosprawny człowiek, który ma ponure myśli i w nich tkwi. Bo przecież każdy z nas wibruje (wszystko jest wibracją, pamiętasz?) z określoną częstotliwością i tylko od nas zależy czy będzie to wibracja szczęścia czy smutku i depresji.

Ja stosuję jedno proste ćwiczenie, które pomaga mi w chwilach zwątpienia, bo przecież każdy z nas takie chwile ma. Usiądź wygodnie i zamknij oczy. Poczuj całym sobą, całym swoim ciałem i umysłem że JESTEŚ. Poczuj to dogłębnie, że żyjesz, że możesz myśleć, czuć, dotykać, smakować, słyszeć, widzieć, obcować z innymi ludźmi, próbować mnóstwa różnych rzeczy, rozwijać zainteresowania i wiele innych rzeczy. Poczuj to i uświadom sobie jakie to wspaniałe uczucie, że można po prostu BYĆ. Kiedy już poczujesz to na prawdę mocno wyraź wdzięczność, dla samego siebie, dla Wszechświata, dla Źródła/Boga za to, że masz taką możliwość. Wdzięczność to bardzo silna emocja, będąc wdzięcznym za to co masz i doceniając to przyciągniesz do siebie jeszcze więcej zdarzeń, rzeczy czy sytuacji, za które możesz być wdzięczny jeszcze bardziej :) 5-10 minut dziennie takiego ćwiczenia a po kilku dniach zauważysz różnicę w postrzeganiu otaczającego Cię świata :)

A teraz kilka słów o sygnałach, jakie możesz u siebie zauważyć a które mogą Ci wskazać, że idziesz w dobrą stronę - ku Źródła. Oto one:

1. Zaczynasz zadawać coraz więcej pytań na temat otaczającego Cię świata oraz sytuacji życiowch jakie Cię spotykają. To bardzo dobry sygnał, budzisz się ze stagnacji i rutyny życia, interesuje Cię świat, bo przecież sam go tworzysz, każdy autor musi znać swoje dzieło.

2. Zauważasz zmiany w trybie spania. Nie potrzebujesz już tyle snu bo jesteś naładowany pozytywną energią, która wystarcza Ci na cały dzień.

3. Doświadczasz różnych wrażeń zmysłowych, takich jak nagłe ataki wzruszenia, wzrost empatii wobec innych, współczucie czy chociażby nagłe przypływy potrzeby zrobienia czegoś, na przykład ćwiczeń fizycznych, wyjścia na spacer etc. To znak, że zaczynasz dostrzegać, iż w życiu chodzi o coś więcej, o drobne rzeczy sprawiające nam przyjemność a także otwierasz się na innych ludzi, którzy niczym się od Ciebie nie różnią pomimo pozorów.

4. Wpadasz nagle na niesamowite pomysły, które natychmiast chcesz wprowadzić w życie. To nic innego jak czerpianie radości z twórczej kreatywności.

5. Objawy fizyczne, takie jak ciśnienie w czaszce, wzrost temperatury ciała, poprawienie wyglądu na bardziej "rzeźki i młody" a także zmiana nawyków żywieniowych i intuicyjne sięganie po zdrowsze produkty co wpływa na poprawę zdrowia i kondycji.

6. Miewasz odczucia, że wszystko dookoła, wszystko co Cię otacza i ludzie, którzy pojawiają się w Twoim życiu oraz Ty sam to jedność. Podziały na biednych i bogatych, białych i kolorowych, dorosłych i dzieci, zwierzęta i ludzi przestają być takie widoczne co bezpośrednio łączy się z kolejnym punktem.

7. Coraz częściej przekonujesz się, że pewne rzeczy wpojone Ci przez społeczeństwo są niekorzystne, na przykład ślepy konformizm, podążanie za konkretną partią polityczną, ślepe wierzenie religii czy kościołowi, rasizm, podziały społeczne itp.

8. Zaczynasz zauważać głębszy sens w zwyczajnych jak dotąd rzeczach. Zauważasz synchronizacje, czyli wpływy Twoich myśli i uczuć na otaczającą Cię rzeczywistość.



Wszystkim życzę, aby każdy z tych sygnałów towarzyszył Wam w codziennym życiu i uświadamiał, że tkwi w nas ogromna moc kreowania własnego życia, nastawienie to klucz do sukcesu :)
LOVE!

czwartek, 10 kwietnia 2014

05. Źródło

Jestem tylko człowiekiem. 

To zdanie bardzo często pojawia się w ustach wielu ludzi, w wielu sytuacjach, w różnych okolicznościach. Co tak na prawdę oznacza to zdanie? Wydaje mi się, że ludzkość ma tendencję do umniejszania własnej wartości. Mam tu na myśli nie tylko umniejszanie wartości całego gatunku ale również pojedynczych osób. Ktoś, kto wypowiada czy myśli, że jest TYLKO człowiekiem próbuje w ten sposób zrzucić winę za swoje niepowodzenia bądź porażki na barki gatunku. Ludzie wykazują niezdrową, moim zdaniem, tendencję do zrzucania odpowiedzalności za swoje nieudane czyny na innych, na los, na gatunek jako całość czy na, uwaga bo to jest szczególnie interesujące, diabła, czorta czy złe siły próbujące mieszać w ich życiu. Zrzucając winę na kogoś lub coś innego czujemy się lepiej, bo odciążamy się tym samym nie czując już obowiązku obwiniania się czy zwykłego dźwignięcia konsekwencji naszych złych decyzji. Jest to tylko moje zdanie i nikt nie musi się z nim zgadzać, nie mam na celu obrażania niczyich uczuć religijnych, ale muszę to napisać: człowiek właśnie po to stworzył religię, aby móc uwierzyć w dualizm sił dobrych i sił złych a na barki tych drugich zrzucać wszystko, co jest niekorzystne, niesprzyjające i zbyt ciężkie do radzenia sobie z tym w pojedynkę. Zajęło nam to wiele lat, ale taki właśnie system wierzeń i kod moralny przyjęliśmy jako ludzkość. Co złego to nie ja. Poczucie winy to kara za grzechy. Grzechy to podstępek szatana, złych sił próbujących utrudnić nam życie, podstawiają nam złe uczynki na tacy a my tylko wybieramy, z braku sił, z braku możliwości, bo tak został stworzony ten świat. Dźwigamy poczucie winy za coś, za co i tak obarczamy kogoś lub coś innego, fantastyczny przykład współczesnego męczennictwa. Moim zdaniem to się świetnie sprawdzało 500 lat temu, jednak w dzisiejszych czasach, ku mojej ogromnej radości, ludzie zaczynają dostrzegać paradoks takiego myślenia.

Jedyne co mnie cieszy to fakt, że w każdej religii jest jeszcze ta jasna strona. Bóg, dobre siły, światło któremu warto zaufać i powierzyć nasze życie. Nie jestem fanką religii jako konceptu ogólnego, ale bardzo cenię sobie ludzi wierzących i podążających ścieżką Boga, są oni niewątpliwie bliżej źródła niż Ci żyjący w morzu własnych niepowodzeń i próbujący znaleźć odrobinę ulgi poprzez zrzucanie winy na coś innego niż własna wolna wola. 

Wolna wola... no właśnie. Każdy z nas ją posiada, taka tam ludzka cecha i ludzki przywilej dany nam przez Stwórcę. Wybierając zatem ścieżkę zła i tak wykazujemy tendencję do zrzucania odpowiedzialności za nasze nieudane życie na poczet tych złych sił czy losu. Zadziwia mnie tylko to, że wszystko sobie bardzo pokomplikowaliśmy zamiast spojrzeć na życie tak, jak wygląda ono na prawdę (choć prawda jest zawsze subiektywna, ale pewne uniwersalne prawdy są niezaprzeczalne). Wykorzystam zatem ten wstęp do sprecyzowania tego, w jaki sposób ja widzę świat, ludzkość i życie. 

Nie jestem fanką religii. To już wiecie, ale to wcale nie oznacza, że nie wierzę w Boga. Tylko mój koncept Boga jest odrobinkę inny od tego serwowanego nam przez kościół. Bogiem jest każdy z nas. Nigdy nie powinniśmy czuć się mali, nieistotni czy nieznaczący, bo bez nas nie byłoby życia, świata, Ziemi, nie byłoby niczego! 

Początkiem wszechrzeczy jest Źródło. Stamtąd pochodzimy i tam jest nasz dom, tam też wracamy każdej nocy, w każdym śnie, w każdym doświadczeniu pozacielesnym łączymy się ze Źródłem, po śmierci również. Czy Źródło jest Bogiem? Tak, ale musimy mieć na uwadze też to, że wszystko co jest Źródłem też jest Bogiem, czyli wszystko jest Bogiem, po prostu :) My, jako ludzie, ale też każda istota żyjąca tak samo jest częścią Źródła. Co oznacza mniej więcej tyle, że wszyscy jesteśmy połączeni, a nasze poczucie indywidualności to tylko złudzenie na potrzeby doświadczania życia, podobnie jak czas i przestrzeń. Popatrzmy na to logicznie, bo nasuwa się pytanie, po co to wszystko? No więc Źródło dąży ZAWSZE do najgłębszego i najbardziej dokładnego do granic możliwości poznania siebie. Oznacza to, że wysyła części samego siebie jako poszczególne świadomości mające doświadczać życie w absolutnie każdy możliwy sposób. Tylko w ten sposób jest w stanie poznać siebie. Tworząc różne możliwości, światy, rzeczywistości, wymiary, gęstości, stopnie skupienia materii, odmienne stany świadomości a to wszystko to tylko kropla w morzu, w morzu którego nie sposób zrozumieć naszym trójwymiarowym umysłem i nie jest to nam potrzebne wcale do tego, aby żyć, bo po śmierci i tak cała prawda wróci do nas jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Żyjąc tutaj, na Ziemi, jako ludzie musimy doświadczać indywidualności bo inaczej nie moglibyśmy zrozumieć pojęcia jedności. Wszystko co nas otacza to część Źródła. Przedmioty materialne, materia sama w sobie, nawet nasze ciała są jedynie odpowiednio skupioną energią, tak zintensyfikowaną że wydaje nam się stała i solidna, ale to tylko percepcja, sposób odbioru, tak na prawdę nie ma różnicy pomiędzy Tobą a komputerem na którym teraz czytasz tego posta. Różnica jest w percepcji i w stopniu skupienia energii, która tworzy świat materialny. 

Dobra, przyznaję, poleciałam teraz trochę z kopyta, dużo informacji na raz i dość trudnych do ogarnięcia, ale taki właśnie miał być ten blog. No to teraz uwaga. Jak już poruszamy ten temat to nie sposób nie wspomnieć o FRAKTALACH. Fraktal to, według definicji z Wikipedii, obiekt samo-podobny. Każda część fraktalna jest podobna do innej części, które razem tworzą jeszcze inną część która jest w dalszym ciągu podobna do innych części i generalnie ciągnie się to w nieskonczoność. Najlepiej przedstawi Wam to rysunek.


Załóżmy, że cały fraktal to Źródło. Zauważcie w jaki sposób zatraca się on sam w sobie, samostanowi siebie i swój kształt. Daje to nieskończoną liczbę możliwości na samowyrażanie siebie, na samostanowienie. Tak właśnie działa Źródło, a nasz Wszechswiat to zaledwie jeden malutki piksel na zdjęciu powyżej (choć takie rozumienie i tak nie oddaje tego dokładnie bo przestrzeń, rozmiar, czas to tylko złudzenia). Gdybyśmy mieli profesjonalny sprzęt i powiększalibyśmy fraktal w nieskończoność okazałoby się, że to się nigdy nie kończy, nie ma granic, zawsze ten kształt zatapia się sam w sobie, w nieskończoność. Właśnie tyle możliwości ma Źródło do wyrażania siebie. 

Dygresja na temat fraktali jest niezbędna, bo kształt ten jest niesamowity i bardzo często występuje choćby w naturze, oto przykłady:

- piorun

- muszla 

- płatek śniegu

- rośliny


- kryształy

- ukształtowanie terenu


- drzewa i liście



To tylko kilka przykładów i to tych widocznych gołym okiem, wyobraźcie sobie jakie niesamowite fraktale można spotkać w mikroświecie , choć makroświat ma też wiele zapierających dech w pierściach przykładów, wystarczy spojrzeć na zdjęcie galaktyki:



Przekładając teraz obraz fraktalny na nasze życie, zauważcie w jaki sposób brnąc do przodu, dzień po dniu, tworzymy swój własny życiowy fraktal. W jaki sposób sytuacje jakie nas spotykają ciągną za sobą kolejne sytuacje, dając nam nieskończony wachlarz możliwości, rozgałęziając się na miliony, ba, miliardy kolejnych fraktali. Samo uświadomienie sobie tego wywołuje we mnie tak niesamowite uczucie, że już nigdy nie powiem, że jestem TYLKO człowiekiem. 

Aby zmienić rzeczywistość i otoczenie, w którym żyjemy najpierw musimy zacząć od samych siebie, od źródła rozgałęziania się naszego fraktalu życia, to my decydujemy o tym jak wyglądają nasze życiowe gałęzie.  Nasze życie jest w naszych rękach. Jesteśmy tu po to aby doświadczać, sami tworzymy swoją rzeczywistość, kolektywnie jak najbardziej, ale obecnie doświadczamy życia jako indywidualności (wciąż pozostając jednością) i to my decydujemy o tym jak ono ma wyglądać, jaką ścieżkę fraktalną wybierzemy, w którą stronę podąży nasza świadomość, jaką podróż przez nieskończony wachlarz możliwości obierzemy sobie za cel w tym życiu. Nie ma rzeczy niemożliwych, Źródło to wie, dlaczego więc jest w nas tyle zwątpienia? 

Ja już zaakceptowałam fakt, że aby doświadczać dobro musi istnieć też i zło. Źródło pozna dobro tylko wtedy, gdy pozna też zło. Tak jest skonstruowany świat, tak wygląda droga poznania. Dla Źródła nie istnieje moralność, Źródło chce doświadczać i poznawać, tworzyć nowe fraktalne gałęzie, ja to akceptuję a Ty? Którą gałęzią jesteś?

Z tego miejsca chciałabym okazać wdzięczność, wdzięczność dla Źródła, dla samej siebie, dla swojej świadomości za to, że mogę doświadczać. Doświadczać wszystkiego, bo nawet jeśli coś jest nieprzyjemne i bolesne w tym życiu i na tym planie to wiem, że muszę tego doświadczyć aby potem, może w innym życiu,może już na innym planie, doświadczyć radości i przyjemności. DZIĘKUJĘ :)

LOVE! :)

poniedziałek, 24 marca 2014

04. Inspiracja

Witaj

W dzisiejszym poście nie będę się rozpisywać. Nie ma co pisać, przetłumaczyłam dla Was film, który jest tak inspirujący i właściwie podsumowujący wszystko o czym do tej pory napisałam, że wszelkie słowa czy komentarze są zbędne.

Miłego oglądania!

Proszę o oglądanie w okienku zminimalizowanym, gdyż na całym ekranie napisy polskie się nie wyświetlają.

LOVE!

sobota, 8 marca 2014

03. Czym są emocje?

Witaj :)

Dzisiaj przedyskutujemy temat emocji. Każdym z nas codziennie targają emocje. Mną w szczególności, bo jestem osobą absolutnie skrajnie emocjonalną. Oznacza to mniej więcej tyle, że praktycznie nigdy nie jestem emocjonalnie „neutralna” a moje emocjonalne wahania niejednokrotnie były dla mnie uciążliwe. Często słyszałam słowa typu „uspokój się” czy „opanuj się” albo „nie dramatyzuj”, które temperowały mnie i sprawiały, że pewne rzeczy tłumiłam a własne reakcje sama zaczęłam uważać za przesadzone. Co się zmieniło? Otóż to, że poznałam naturę swoich emocji, a dokładniej mówiąc sama zmieniłam do nich stosunek, ale po kolei.

Dzięki emocjom jesteśmy w stanie podejmować decyzje oraz oceniać, co jest dla nas pozytywne a co negatywne. Pozwalają nam wyrabiać opinie i stosunek do ludzi oraz sytuacji. Ale to nie jest ich jedyna rola, bo w rozwoju duchowym najważniejszą rolą jaką pełnią emocje to kompas. Są one wskaźnikiem tego, co dzieje się w naszej głowie, jak działają nasze myśli. Jesteśmy wibracją, wibrujemy w określonej częstotliwości. Jeżeli z dnia na dzień Twoje emocje mówią Ci, że coś jest nie tak, czujesz się źle, odczuwasz złość czy smutek to jest to doskonały wskaźnik tego, że Twoje wibracje nie współgrają z wibracją rzeczywistości, która Cię otacza. Oznacza to, że aby odnaleźć w sobie radość i wrócić na ścieżkę szczęścia wystarczy podążać za swoimi emocjami. Jeżeli siadasz przed telewizorem i oglądasz kanał, który kompletnie Cię nie interesuje to nie poczujesz się dobrze, nie polubisz tego programu tylko dlatego, że ktoś Ci go polecił albo ktoś powiedział Ci, że jest on wart zainteresowania. Więc zamiast zastanawiać się co ciekawego może być w programie, który w ogóle Cię nie interesuje po prostu sięgnij po pilot i go przełącz. Tak rozumiane emocje mogą bardzo pomóc w samorozwoju i kreowaniu własnej rzeczywistości.

Najlepiej będzie jak przedstawię to na konkretnym przykładzie. Załóżmy, że Twój kolega namówił Cię na kurs komputerowy. Bardzo mu zależy, żebyś z nim chodził na ten kurs, więc zapisujesz się pomimo tego, że od początku nie czułeś się z tym dobrze, kurs komputerowy kompletnie Cię nie kręci. Po kilku zajęciach okazuje się, że niewiele się zmieniło i kurs jest bardziej męczący niż interesujący ale zamiast powiedzieć to koledze, który strasznie się podekscytował zajęciami, chodzisz dalej bo nie chcesz mu zrobić przykrości. Wmawiasz sobie, że certyfikat się przyda, zaciskasz zęby ale za każdym razem jak masz pójść na zajęcia czujesz niechęć. To jest prosty przykład i każdy z nas doskonale wie jak zinterpretować negatywne emocje w tym przypadku. Większość z nas po prostu nie ukończy kursu i nie będzie się z tego powodu czuło źle, wręcz przeciwnie, odczujemy ulgę, że nie tracimy czasu na coś co nas zniechęca. A teraz pomyśl sobie o wszystkich sytuacjach, w których odczuwałeś złość, strach, nienawiść czy lęk. Są to tak samo negatywne emocje jak niechęć i one również wskazują, że coś „nie gra” w naszym życiu, w naszej rzeczywistości. Od Ciebie tylko zależy jak zareagujesz na daną emocję.

Najgorszym rozwiązaniem jest negacja. Załóżmy, że odczuwasz lęk. Nie wiesz skąd się wziął, nie potrafisz do końca zlokalizować jego źródła. Najlepszym rozwiązaniem jest wyciszenie się i poddanie tej emocji, rozebranie jej na czynniki pierwsze. Przypomnij sobie w którym momencie pojawił się lęk, co wtedy pomyślałeś. Jeżeli dotrzesz do „źródła” i odkryjesz myśl, która spowodowała lęk możesz wtedy nad nią popracować a nawet ją odwrócić, pozbywając się tym samym negatywnej emocji. Natomiast jeśli zamiast tego zaczniesz ją wypierać, to stworzysz opór, który przyciągnie do Twojego doświadczenia jeszcze więcej sytuacji związanych z tą negatywną emocją.

Czym są emocje?
Myślę, że nie ma co więcej pisać, obejrzyjcie filmik mojej ulubionej na tą chwilę nauczycielki duchowej Teal Swan na ten temat :)

Bardzo proszę jedynie o nie powiększanie filmu na cały ekran bo wtedy polskie napisy nie działają ;)

wtorek, 4 marca 2014

02. Wszystko jest wibracją

Witaj :) 

 Dzisiaj chciałabym przybliżyć Ci troszkę temat o wibracjach i częstotliwości wibracyjnej każdego z nas a co za tym idzie również co nieco o prawie przyciągania oraz o tym, dlaczego spotykają nas w życiu różne sytuacje, niekiedy nieprzyjemne. 

Zacznijmy od jednego faktu: wszystko, co teraz Cię otacza to nic innego jak określone pola wibracyjne. Jesteś wibracją a jesteś człowiekiem dlatego, że właśnie w tym momencie Twoja wibracja zsynchronizowała się z wibracją Ziemi, z wibracją ludzką. Może zróbmy jeden mały kroczek wstecz i zacznijmy jeszcze raz od stwierdzenia, że jesteś świadomością. Nie jesteś swoim ciałem, jesteś duszą/świadomością, która je zamieszkuje. Dusza to nic innego jak energia a energia to nic innego jak określona częstotliwość wibracyjna. Twoje ciało oraz to jak wyglądasz to również nie jest kwestia przypadku. Wyglądasz tak dlatego, że taką właśnie energią wibruje Twoje prawdziwe ja, taką formę SAM wybrałeś, dlatego tak ważna jest samoakceptacja i miłość do samego siebie. To jak wyglądasz jest wyborem a nie nakazem. Nasuwa się jednak myśl, w jaki sposób niby wybrałam swoje ciało, skoro jest ono mieszanką kodu genetycznego moich rodziców, dziadków itd. Otóż to, w jakiej rodzinie się urodziłeś i w jaki kod genetyczny się wpasowałeś to również nic innego jak Twój własny wybór, wybór Twojego prawdziwego wewnętrznego Ja, strumienia świadomości, cząstki Źródła, która wybrała ludzką formę, taką a nie inną (temat ten poruszę później, pisząc o wymiarach i gęstościach). Akceptując to kim jesteś, jak wyglądasz i sytuację, w której się znajdujesz to piękny pierwszy krok do samoakceptacji i bezwarunkowej miłości do samego siebie. Co więcej, to bardzo ważny krok w nawiązaniu do pierwszego posta o szczęściu. 

Wiemy już, że wszystko co nas otacza ma określoną częstotliwość wibracji. Zarówno ludzie, zwierzęta, rośliny jak i rzeczy nieożywione składają się z atomów i molekuł, a te posiadają swoją energię a więc wibrują/drgają w określonej częstotliwości. Skoro wszystko, co nas otacza składa się z cząsteczek, drgających oczywiście, to jak można zakwestionować fakt, że sami również nieustannie drgamy/wibrujemy? Pole energetyczne można zobaczyć, nazywamy je aurą. Są ludzie, którzy naturalnie widzą aurę, przez co są niesamowicie trafni w diagnozowaniu stanu emocjonalnego obiektu, którego aurę obserwują, ale o aurach, jej kolorach i jak nauczyć się ją dostrzegać będzie osobny post.

W aurze odbijają się wszelkie emocje, które nami targają w danej chwili. Niekiedy nie trzeba widzieć aury żeby stwierdzić, że ktoś jest skrajnie zdenerwowany, bo czujemy to od razu odbierając jego silną energię/wibrację złości. Mówi się nawet, że ktoś „kipi ze złości” czy „jest nabuzowany”. To samo w przypadku ludzi bardzo radosnych, wydaje nam się, że promienieją ze szczęścia i naprawdę tak jest, bo ich aura wtedy świeci bardzo jasno a oni sami dosłownie wibrują energią radości, co możemy bardzo łatwo poczuć. Dobry nastrój jest zaraźliwy, zaraz wytłumaczę dlaczego. 

Otóż będąc w określonym stanie emocjonalnym, załóżmy w stanie skrajnej radości, promieniejemy i wydaje się nam, że nic nie jest w stanie zakłócić nam dobrego humoru. Nawet jeśli dostaniemy jakąś nieprzyjemną wiadomość to przyjmiemy ją znacznie spokojniej będąc w dobrym nastroju niż gdybyśmy mieli dowiedzieć się o tym będąc wściekłym albo smutnym. Dlaczego? Bo wibracja radości jest bardzo silna i nie jest tak łatwo ją zaburzyć. To wysoka częstotliwość i jest ona z natury silniejsza niż wibracje niskie, takie jak negatywne emocje. Ktoś o pogodnym i radosnym usposobieniu jest o wiele bardziej opanowany i o wiele rzadziej się martwi i przejmuje, niż taki typowy pesymista. 

Ważnym faktem jest to, że wibracje i ich częstotliwości się przyciągają. I tak oto dochodzimy do meritum dzisiejszego posta. Jak być szczęśliwym? Odpowiedź jest prosta. Być szczęśliwym :) Kiedy jesteś szczęśliwy przyciągasz do siebie pozytywne wibracje. Spotyka Cię mnóstwo radosnych rzeczy, poznajesz ciekawych i pozytywnych ludzi a nawet jeśli napotkasz jakąś nieprzychylną osobę czy nieprzyjemną sytuację poradzisz sobie z nimi o wiele łatwiej, gdyż ich niska i negatywna wibracja nie będzie miała dużego wpływu na Twoją niezmąconą wysoką częstotliwość radości i szczęścia. Z czasem zauważysz, że wszyscy toksyczni ludzie, będący w Twoim życiu gdzieś odchodzą, nie mają już na Ciebie takiego wpływu, nie spotykasz nowych ludzi w tym typie, w końcu nie angażujesz się już w emocjonalnie „ciężkie” relacje, bo Twoja pozytywna wibracja jest coraz silniejsza i mocniejsza, działa jak tarcza, jest coraz mniej podatna na negatywne niskie częstotliwości, jakimi emanują niektórzy ludzie. Podnosząc swoją wibrację podnosisz jednocześnie wibrację całej naszej planety. Uwierz mi, gdyby w jeden dzień wszyscy ludzie podnieśli swoją wibrację choć odrobinkę, to świat jaki znamy poszedłby w niepamięć i Ziemia stałaby się lepszym miejscem.  
W przyszłości dokładniej przybliżę Ci to, co teraz napiszę, ale musisz zdać sobie sprawę z jednej bardzo ważnej rzeczy: SAM KREUJESZ SWOJĄ RZECZYWISTOŚĆ I SAM WYBIERASZ RZECZY I SYTUACJE, KTÓRE CI SIĘ PRZYTRAFIAJĄ. Jak? Przyciągając podobne wibracje do tych, którymi sam emanujesz. Jestem pewna, że masz mnóstwo przykładów ze swojego życia, które mogłyby to potwierdzić, nawet takich, które wydają się bardzo błahe (dla Wszechświata nic nie jest błahe, pamiętaj o tym). Bazując na własnym doświadczeniu wiele razy zaobserwowałam działanie prawa przyciągania takich samych wibracji. Przykładowo, bardzo boję się pająków. Strach wiele razy paraliżował mnie przed snem, kiedy to zamiast zrelaksować się na spokojnie obserwowałam przerażona, czy jakiś wstręciuch nie chodzi mi po ścianie. Jak się domyślacie, w większości przypadków chodził :) Kolejny przykład, kilka dni z rzędu bez powodu myślałam o koleżance, która mieszka w innym mieście i rzadko ją widuję, praktycznie wcale. Śniła mi się i myślałam o niej bez powodu, gdy po trzech dniach spotkałam ją jak gdyby nigdy nic w mieście, w którym mieszkam i ucięłyśmy sobie miłą pogawędkę. Kolejny raz prawo przyciągania zadziałało. Nie wspomnę już o telefonach czy smsach od osób, o których w danym momencie myślałam, bo to standard i każdy z Was tak na pewno ma – to samo, prawo przyciągania. Przykłady wydają się banalne, ale nic nie jest dziełem przypadku a zbiegi okoliczności nie działają w tej rzeczywistości, bo my sami ją tworzymy, siłą naszych myśli i działaniem naszych wibracji. 

Poniżej zamieszczam filmik Bashara, grupy istot określających się tym mianem, channelingowanych przez Darryla Ankę. Będę bardzo często posługiwać się przekazami channeligowymi, gdyż mają one dla mnie ogromne znaczenie merytoryczne i pozwalają mi spojrzeć na wiele rzeczy z troszkę innej niż ludzka perspektywa, ale o channelingu będzie osobny post więc skup się proszę na przekazie a nie na sposobie, w jaki do nas trafia :)

   

Bardzo podoba mi się sposób, w jaki mówi on o wykorzystaniu negatywnych emocji do poznania tego kim jesteś poprzez zestawienie z tym, czym nie jesteś na pewno. Jest to bardzo dobry sposób na radzenie sobie ze stresem. Negatywne emocje są dla nas wskaźnikiem, że pojawiła się jakaś myśl, która nie jest dla nas korzystna. Nie chcemy w niej trwać ani w nią brnąć, bo przyciągnie ona do siebie szereg negatywnych zdarzeń czy osób, to pewne. Kiedy czujemy stres, zdenerwowanie czy nieuzasadniony lęk dobrym ćwiczeniem jest usiąść w wygodnym miejscu, zrelaksować się w miarę możliwości, wyciszyć wszystkie myśli o dniu codziennym i dać się ponieść tej negatywnej emocji, która nas gnębi, nawet jeśli jest ona tak silna, że spowoduje u nas płacz, krzyk, czy inne niespodziewane reakcje. Jednym sposobem aby się jej pozbyć jest odpuszczenie jej sobie, po prostu, a żeby to zrobić najlepiej jest poznać tą negatywną emocję od środka. Płacz czy krzyk jest oczyszczający, tłumienie jest destrukcyjne. Kiedy już wyciśniesz z tej złej wibracji wszystko, co się da i poczujesz, że głębiej się w nią nie zatopisz, pomyśl. Pomyśl, czy tego właśnie chcesz? Czy tak chcesz się czuć cały czas? Czy to jest właśnie to, kim jesteś? Nie? To odpuść. Daj odejść tej emocji. Ona na pewno do Ciebie powróci, bo tak już jesteśmy skonstruowani, ale nauka radzenia sobie z negatywnymi emocjami i odpuszczanie ich jest niezwykle ważna, bo tłumiąc je w sobie obniżamy znacznie naszą częstotliwość wibracji a co za tym idzie przyciągamy do swojego życia same niskowibracyjne sytuacje, a tego nie chcemy, prawda? :)

W kolejnym poście postaram się przybliżyć naturę emocji i jak żyć z nimi w harmonii, podam także kilka praktycznych ćwiczeń :) 

 LOVE!

niedziela, 2 marca 2014

01. Szczęście

Na pewno każdy z nas zna powiedzenia typu "w pogoni za szczęściem" czy "droga do szczęścia" itd. Praktycznie każde znane nam powiedzonko dotyczące szczęścia wiąże się z jednym faktem: sugeruje nam, że szczęście trzeba "gonić", "złapać" tudzież "dojść" do niego poprzez podążanie konkretną drogą, jak do celu. Większość z nas ma z tego powodu wyidealizowany obraz szczęścia, jako czegoś niemal namacalnego, jako nagrody za nasze starania i walkę o marzenia. Kiedy już docieramy do "celu" okazuje się, że to szczęście, które miało być takie cudowne i wiecznie trwające, ulatuje równie szybko jak nasze złudzenia.
Co więcej, ilu z Was mogłoby w tym momencie przyznać przed samym sobą "tak, jestem szczęśliwy"? Pytanie retoryczne, jednak jestem pewna, że takich na prawdę szczerych twierdzących odpowiedzi byłoby niewiele. Powiedzenie samemu sobie "jestem szczęśliwy" podczas gdy wszystko w środku nas krzyczy, że wcale tak nie jest to też nie najlepszy pomysł. A więc skoro odpada postawienie sobie szczęścia za cel i podążanie ku niemu a także notoryczne wmawianie sobie nieprawdy to co nam pozostaje? (o afirmacjach i powodach, dla których nie zawsze są skuteczne będzie cały osobny post)
Na pewno nie stwierdzenie, że szczęście przybędzie samo w najmniej oczekiwanym momencie, jak to się przyjęło mawiać o miłości. Dlaczego nie? Bo najważniejszym faktem jest to, że szczęście to nie jest żaden byt zewnętrzny, ani tym bardziej inna osoba, sytuacja czy okoliczności. SZCZĘŚCIEM JESTEŚ TY SAM i o tym mam nadzieję pisać przez pierwsze posty niniejszego bloga.
Obserwuję bardzo wielu ludzi na co dzień w mojej pracy, na ulicy czy w markecie. Mało kto jest na prawdę szczęśliwy i zadowolony z tego, że po prostu JEST. Na zwykły uśmiech ludzie reagują przeróżnie, ale niestety najrzadziej odpowiadają tym samym.

Oto krótki filmik z przekazu channelingowego (o channelingu będzie więcej w dalszych postach, nie sposób wszystkiego wyjaśnić na raz), który odzwierciedla praktycznie wszystko, co chciałabym Wam tytułem wstępu przekazać :)
Filmik nie jest mojego autorstwa, jest to przekaz od istot określających się jako Abraham, channelingowanych przez Esther Hicks)



Najważniejszym faktem do uzmysłowienia jest to, że szczęścia nie można odnaleźć, ono cały czas mieszka w Tobie, jest Tobą i od Ciebie tylko zależy, czy postanowisz zamanifestować je w swojej rzeczywistości! :) W końcu tylko na tym polega życie i tylko po to tu jesteśmy, by odkrywać radość z materialnej egzystencji, warto to chociaż przemyśleć a już sam fakt, że o tym czytasz świadczy o tym jak cudownie i naturalnie przyciągasz do siebie wibrację szczęścia i radości z faktu istnienia :)


Pomimo takiego dość refleksyjnego wstępu muszę nakreślić Wam charakter tego bloga, gdyż z założenia będzie on o tematyce duchowej i ogólnie rozumianym rozwoju duchowym (a pod tym pojęciem rozumiem bardzo wiele).
Poczynając od psychologicznych aspektów ludzkiego życia poprzez inne wymiary i ich mieszkańców, istoty pozaziemskie, doświadczenia poza ciałem, wiedzę z Kronik Akaszy, samoleczenie, medytację czy kreowanie własnej rzeczywistości aż do samodoskonalenia i odnalezienia stanu wewnętrznej harmonii i bezwarunkowej miłości. Wszystko po to, aby towarzyszyć tym, którzy zaczęli się powoli przebudzać w tych, jakby nie patrzeć, przełomowych dla nas czasach a także po to, by zainspirować tych uśpionych i zatopionych po uszy w fizyczności, będącej dla nich jedynym i prawdziwym światem.

Jeżeli w tym momencie poczułeś niepokój, coś co nie pozwala Ci czytać dalej pomimo ciekawości, zatrzymaj się, wróć tu za kilka dni, przejrzyj inne posty (w fazie tworzenia ;)), lub zapomnij o tym blogu jeżeli taka będzie Twoja wola, lecz nie czytaj jeżeli czujesz jakiekolwiek negatywne emocje (strach, lęk, smutek, ogólne rozbicie itd.). To moja jedyna prośba do czytelników, gdyż wszelkie negatywne emocje zasieją tylko więcej ziaren strachu i niepewności, a moje pole pełne pozytywnej i bezwarunkowej miłości nie zapewni takim ziarnom urodzajnych plonów. Otwarty umysł to pierwszy i jedyny warunek, jaki musi spełnić osoba przebudzająca się w sensie duchowym.

Jest to pierwszy post, więc wszelkie niepewności, pytania czy sugestie można kierować na adres: znajdzwsobieswiatlo@gmail.com

Następny post, jaki się ukaże będzie o wibracjach i prawie przyciągania.

LOVE!